Prorektor ds. Studenckich Politechniki Lubelskiej. Urodzony 16.05.1947 r. w Żółkiewce. Jeden z inicjatorów założenia Towarzystwa Przyjaciół Żółkiewki. Obecnie wiceprezes tego Towarzystwa organizator licznych sesji skupiających jego członków. Przywiązanie emocjonalne do miejscem pochodzenia wyraża poprzez podejmowanie wielu inicjatyw.
Prof. Andrzej Wac-Włodarczyk jest współorganizatorem Jarmarku Żółkiewki promującego rękodzieło, muzykę i tradycję ludową. Brał czynny udział w charakterze prelegenta na sesjach naukowych poświęconych historii Żółkiewki. Organizował liczne spotkania z młodzieżą szkolną. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (1999 r.), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2003 r.), Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2003 r.) oraz Srebrnym Medalem „Za zasługi dla obronności Kraju”.
Od kilku kadencji przewodniczy IV Wydziałowi Lubelskiego Towarzystwa Naukowego LTN oraz jest wiceprzewodniczącym Polskiego Towarzystwa Zastosowań Elektromagnetyzmu PTZE.
Udostępnione materiały:
Hitlerowski zbrodniarz Eichman pojmany przez superagenta urodzonego w Żółkiewce
Z wielką satysfakcją obserwujemy rozwój działalności społeczno-kulturalnej w naszym lubelskim regionie. Wymierną i stawiającą Lubelszczyznę w samej czołówce krajowej jest liczba 120 zarejestrowanych towarzystw propagujących tego typu aktywności. Jednym z nich jest powstałe w 2003 roku Regionalne Towarzystwo Przyjaciół Żółkiewki, skupiające jej mieszkańców i sympatyków. W okresie kilku lat z ich inicjatywy odbyło się wiele ciekawych spotkań oraz szeroko rozumianej promocji miejscowości i jej okolic. Między innymi powstały opracowania przybliżające postaci historyczne związane z Żółkiewką, jak chociażby ród Sobieskich, Żółkiewskich ale również tych mniej znanych, a zasługujących na uwagę i zainteresowanie. Niewątpliwie osobą taką jest Peter Z. Malkin urodzony 27 maja 1927 roku właśnie w Żółkiewce. Z racji swojej głównej profesji superagenta Mossadu, trudno aby ten polski Żyd był znany szerokiemu ogółowi w trakcie swojej działalności. To właśnie on swoimi rękoma wraz z towarzyszącymi mu agentami ujął w 1960 r. w Argentynie Adolfa Eichmanna. Człowieka, który ukuł określenie „ostateczne rozwiązanie” i osobiście kierował zamordowaniem milionów europejskich Żydów podczas II wojny światowej. Była to jedna z najgłośniejszych operacji wywiadowczych XX wieku. Malkin opisał jej szczegóły w swojej książce „Schwytałem Eichmanna”, która w latach 90. stała się międzynarodowym bestsellerem. Do perfekcji opanował sztukę kamuflażu oraz wiedzę o materiałach wybuchowych, uczestniczył w wielu operacjach wywiadowczych, głównie po drugiej wojnie światowej, których celem było odszukiwanie i wyłapywanie ludzi bezpośrednio odpowiedzialnych za Holocaust i winnych śmierci ludności żydowskiej. Znał cztery języki i mógł pochwalić się czarnym pasem karate. Uprawiał z powodzeniem malarstwo (wiele obrazów znajduje się w galerii na Manhattanie) i pisał książki. Przez kilka dziesięcioleci tożsamość Malkina (występował pod wieloma nazwiskami) jako człowieka, który pojmał Eichmanna, jak również jego kontakty z Mossadem pozostawały tajemnicą nawet dla najbliższych. Dla mnie pochodzącego z Żółkiewki wzruszającym jest fragment wspomnianej książki w którym to Malkin relacjonuje jak pewnego ranka, zimą 1981 roku jadąc wraz z przyjacielem na nowojorskie lotnisko La Guardia usłyszał znajomy akcent taksówkarza. Oto fragment opisanego dialogu –Jest pan Polakiem? –zapytałem po angielsku. –Tak. – Żydem? –Tak.-Skąd pan pochodzi?- zapytałem, przerzucając się na jidysz. – Z małej mieściny, o której pan nigdy nie słyszał – odparł uprzejmie. – Ale jak się nazywa? –Przecież mówiłem, że pan o niej nie słyszał. – Zechce pan mi podać jej nazwę? Zrezygnowany, wzruszył ramionami. – Żółkiewka. Zadowolony? Zamurowało mnie…. Po latach kiedy próbowałem nawiązać kontakt z Peterem Malkinem zamieszkałym w USA otrzymałem odpowiedź udzieloną przez jego sekretarza, że jest chory, do Żółkiewki już się nie wybierze chociaż raz zupełnie prywatnie, bez żadnego rozgłosu wizytował po wojnie swoje miejsce urodzenia… Wkrótce po tym 1 marca 2005 roku Peter Malkin zmarł. Różne bywają losy człowiecze, także osób pochodzących z naszego regionu i nie zawsze są znane przez współmieszkańców…. Dobrze, że istnieją możliwości ich upublicznienia, a szanse takie również stwarza między innymi prężnie działające Lubelskie Towarzystwo Genealogiczne, któremu gratulujemy inicjatywy i życzymy jak najwięcej cennych relacji z drogiego nam Regionu Lubelszczyzny. Andrzej Wac-Włodarczyk
Światowej sławy zegarmistrz z Lubelszczyzny
Do niedawna nie miałem świadomości związków słynnego Antoniego Patka z naszym krasnostawskim regionem. Jak powszechnie wiadomo jego zegarki były i są symbolem precyzji i najwyższego kunsztu wykonania. Są znane na całym świecie, były przedmiotem pożądania oraz oznaką wpływów i zamożności ich posiadaczy. Zyskały przydomek króla wśród marek i marki królów. Były własnością koronowanych głów, osobistości, polityków i przywódców państw m.in.: królowej Wiktorii, papieży Piusa IX i Piusa XII, księcia Alberta, króla Danii Christiana IX i jego żony królowej Luizy, egipskiego księcia Husseina Kamala, króla Włoch Wiktora Emanuela III, cara Mikołaja II, arcyksięcia Rudolfa Habsburga, Josipa Broz Tito, Józefa Stalina, Michaiła Gorbaczowa. Ponoć firma sprezentowała zegarek Janowi Pawłowi II. Do dzisiaj czasomierze Patka i Philippe’a cieszą się estymą wśród elit. Zegarki te nosili i noszą naukowcy, pisarze, ludzie sztuki i artyści: Maria Skłodowska Curie, Albert Einstein, Niels Bohr, Zygmunt Krasiński, Piotr Czajkowski, Artur Rubinstein, Ryszard Wagner, Rudyard Kipling, Lew Tołstoj, Walt Disney, Pablo Picasso, Federico Fellini, Sophia Loren, Elton John, Claudia Schiffer. W latach 70. ubiegłego stulecia, kiedy nadeszła kwarcowa rewolucja [1], a świat zalała masowa produkcja zegarków elektronicznych, wydawało się, że czas mechanicznych chronometrów minął. Przypuszczenie to okazało się mylne. 07.11.2015 agencja Bloomberg poinformowała [8], że na aukcji dobroczynnej w Genewie sprzedano zegarek marki Patek Philippe za rekordową kwotę 7,3 mln franków szwajcarskich (6,7 mln euro). Model, który poszedł pod młotek, został wykonany tylko w jednym egzemplarzu. Pan Dariusz Rembalski na swojej stronie internetowej [9] pisze: „W 1933 r. firma Patek Philippe & Co. ustanawia rekord, konstruując i sprzedając amerykańskiemu bankierowi Henry’emu Gravesowi najbardziej skomplikowany na owe czasy zegarek kieszonkowy z 24 funkcjami”. W 1989 roku, na 150. rocznicę istnienia firmy, stworzyła ona najbardziej skomplikowany zegarek na świecie. Patek Philippe Calibre 89 o masie 1,1 kg, zawierający 33 mechanizmy z 1728. elementami w cenie ok. 6. milionów dolarów. Jego wykonanie zajęło blisko 10 lat pracy. Nie jest to jednak najdroższy zegarek w historii firmy bowiem wspomniany egzemplarz z 1933 r. sześćdziesiąt sześć lat później (2 grudnia 1999 r.), na aukcji Sothey’s w Nowym 2 Jorku został sprzedany za 11 mln dolarów (11 002 500 $). W 2014 roku zegarek Gravesa ponownie zmienił właściciela, tym razem za cenę aż 24. milionów dolarów. Na początku XXI wieku Patek Philippe skonstruował Star Caliber 2000 z 21 komplikacjami, posiadający aż 6 indywidualnych patentów na swoje innowacje oraz zegarek z 10-dniową rezerwą chodu (zegarmistrz Y. Meunier i zespół). Patek jest jedną z nielicznych dużych manufaktur nie stosujących obcych kalibrów w swoich zegarkach, wykonujących serie z malowanymi ręcznie w technice emalii tarczami np. „Calatrava” w 100 kompletach: „Ptaki” z 2000 r. lub „Kwiaty” z 2001 r. [10]. Poczta Polska chcąc uczcić dokonania Polaków na świecie wprowadziła w roku 2009 do obiegu cztery znaczki. Na znaczku o nominale 1,55 zł. przedstawiono podobiznę Antoniego Norberta Patka [6]. Już w 1856 roku w jednym z czasopism ukazujących się na terytorium obecnej Polski możemy przeczytać [11]. Ale zanim to się stało powróćmy do lat młodzieńczych, a potem jeszcze wcześniejszych naszego bohatera. Burzliwe lata młodości i pierwsze sukcesy Po śmierci ojca, młody Antoni musiał zarabiać na utrzymanie rodziny. Wybiera służbę w armii jako dość powszechny sposób zrobienia kariery, stosowany wówczas przez młodych, nieustosunkowanych szlacheckich synów. Pochodzi z drobnej szlachty o tradycjach patriotycznych, nie jest więc dziwne, że 1. marca 1828 r. jako szesnastoletni chłopak wstępuje do 1. Pułku Strzelców Konnych armii Królestwa Polskiego [2]. Pułk ten nosił dumne miano „Pułku Strzelców Konnych Jego Cesarzewiczowskiej Mości Wielkiego Księcia Aleksandra Następcy Tronu Nr 1”, późniejszego cesarza Aleksandra II. Ale zanim cesarzewicz stał się cesarzem wybuchło Powstanie Listopadowe. Patek brał czynny udział w powstaniu i był dwukrotnie ranny. Za bohaterską postawę awansował do stopnia podporucznika Jazdy Augustowskiej (27 II 1831 r.), a 3 października 1831 został odznaczony Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari (nr. 3489) [2], [7]. Styczniowa detronizacja króla- cesarza Mikołaja I, mogła oznaczać tylko jedno – wojnę, której nie mógł zakończyć kompromis. Powstanie, nazywane też wojną polsko-rosyjską, upadło, więc Antoni zasilił rzesze uchodźców. Wielka emigracja ruszyła na Zachód. 5 października 1831 r. Patek przekroczył pruską granicę we wsi Gorczenica i został internowany. Z polecenia generała Bema organizował szlak ewakuacyjny dla polskich powstańców z Prus do Francji. Był komendantem punktu etapowego w Bambergu k. Monachium. Po zakończeniu akcji przerzutowej sam również ruszył z Bawarii nad Sekwanę w poszukiwaniu nowego życia. Początkowo mieszkał w Bourges. 25 czerwca 1833 r. został wysłany do Cahors na południe Francji, a potem do Amiens, gdzie zatrudnił się jako zecer w drukarni. Następnie zamieszkał w Paryżu. Po dwóch latach nieprzychylne zarządzenie władz francuskich oskarżające o działalność rewolucyjną, wydane pod naciskiem ambasady rosyjskiej, zmusiło go do przeniesienia się do Szwajcarii (1835r.). W Genewie, do której przybywa z zamiarem edukacji, szybko znajduje inny obiekt zainteresowania – zegarki. Artystyczne rzemiosło i kunszt genewskich mistrzów są dla Patka syntezą nowoczesnej wiedzy i sztuki. Tam w Versoix k. Genewy, wówczas znaczącego ośrodka rzemiosła artystycznego przez pewien czas zarabiał handlując likierami i winami ale także uczył się malarstwa u znanego pejzażysty Aleksandra Calame’a. Wreszcie pod wpływem zaprzyjaźnionej rodziny Moreau zajął się wspomnianym zegarmistrzostwem [4]. 4 Zaczął od kupowania gotowych mechanizmów zegarków u sławnych genewskich mistrzów, sam wykorzystując swój talent i malując ich koperty, sprzedając potem z zyskiem. Interes idzie na tyle dobrze, że wkrótce może zlecać oprawianie chronometrów w ozdobne koperty – arcydzieła szwajcarskich jubilerów, grawerów, miniaturzystów i emalierów. Nie liczyła się ilość, tylko jakość. W 1839 r. Patek poznaje polskiego emigranta z pochodzenia Czecha, uczestnika Powstania Listopadowego Franciszka Czapka (1811-1895), który mieszka od 1832 r. w Szwajcarii i prowadzi firmę zegarmistrzowską Czapek & Moreau. Podporucznik i malarz z zegarmistrzem, połączyli swe siły i 1 maja 1839 r. zakładają manufakturę artystycznych zegarków firmę Patek, Czapek & Cie. W przedsięwzięciu tym bardzo pomocnymi okazali się również zatrudnieni Polacy: zegarmistrz Władysław Bandurski i prawnik Wincenty Gostkowski [15]. Siedzibę ulokowano w najdroższym miejscu przy Quai Général Guisan w Genewie. Wychodzące z niej egzemplarze są dopracowane pod każdym względem – precyzyjne i niezawodne, a do tego niezwykle kunsztownie ozdobione Połączenie zegarmistrzowskiej perfekcji z głową do interesu i poczucia stylu było strzałem w dziesiątkę. W ciągu kilku lat manufaktura cennych precjozów zwiększała zatrudnienie, a produkcja zegarków sięgnęła kilkuset egzemplarzy rocznie. Reprezentantem firmy w Warszawie został Lilpop, we Lwowie… Dowiedz się więcej »